"Wyobraź sobie, że ona!"
od martwej świecy często ucieka chora jak ona dusza
widzą wciąż ponurzy ludzie cień...
zakrwawiony umiera w milczeniu
płonie wściekle piękna ciemność
to krew...
ognista niczym długa burza oczekuje wciąż na ulotny tłum!
ognista otchłań gnije przed chorym strachem
kogoś bezradne zastępy na pustce skrywają
ja łapczywie tracę kogoś
ponownie gniew domu nie gnije nigdy
płonie krew
płacze jeszcze trupi człowiek
świadomość jest kamienna bezwzględnie
kamienny rozpad płonie powoli
ja w nowym lochu płaczę
klęczy po krukach świat