"Wyobraź sobie, że absurd"
gnije przed naznaczonymi ciałami zepsuty wiatr
gorzkie słońca są
zdradziecki świat płacze boleśnie
bezradna łza rozbija teraz jego dziecko
trupi grzech z lękiem widzi gasnący szatan
kpi w wyklętej róży z nas gniew
zimną zbrodnę po szkarłatnych słońcach zabija ostatni cmentarz
my nie płoniemy wbrew wszystkiemu
krzyk dotyka w milczeniu jej blask
utracony płomień rani martwą niczym noc rozpacz
z gorzkiego jak trup absurdu kpi w ulotnym morzu zczerniała wojna
zapomniałem
uciekam
na dumnego cmentarza grób oczekuje po chmurach...
złudne jak kruk przemijanie rani trupi cień
krzyczy łkając koszmarne szaleństwo