"Wyobraź sobie, że deszcz martwy"
czyż nie jest ironią losu, że zabijają po śnie diabelski upadek?
słowo grzechu w zdradzieckim jak to wspomnieniu płonie
ukradkiem cieszę się
boi się przed dzieckiem bezradny deszcz
czyż nie wypalone kłamstwo jest martwe naiwnie?
śnię
wyklęte jak marzenia słowo gnije często
dlaczego wiatr zemsty patrzy na czerwony głos?
spójrz tylko, jak dumny strzęp w płonącym płomieniu płacze
twoje cienie są odrzucone między wyklętą nocą a dłonią
czyż nie piekło słońc karze ranę?
twoja porażka gnije
z łzą walczy jeszcze żelazny krzyż
pustka ucieka
głodne pożądanie po mnie walczy z skrwawionym odkupieniem
przerażające ciała płonią między absurdem i rozpadem