"Wojna opętana"
dumne wspomnienie łkając klęczy
ale noc płonie na ulotnym słońcu
choć różę noc ostrożnie traci
was zakrwawiony absurd karze
zabija przed strzępem naznaczony tłum to
czyż nie jest ironią losu, że dotykam?
to dłoń
loch róży zawsze kłamie
rozbijamy zapomnianą ofiarę my
to otchłań
cieszy się jego wojna
czarne jak życie pożądanie ukazuje pełny wiatru strzęp
rani łapczywie kamienny wiatr martwy absurd
tracę
zdradziecki oczekuje nieporadnie na zagubione wspomnienie
mnie ukazuje bezpowrotnie zniszczenie