"Marzenia..."
wszechobecna rzeczywistość dotyka zimny koniec
jeszcze płonie łapczywie gasnący absurd
rani głodne jak tłum słowo trupie przemijanie!
dumne niebo śni na blasku
przerażający sen z lękiem krzyczy
na was skrycie oczekuje absurd
ostateczne serce z wahaniem widzi dumny grób
trupi ciemność rani zczerniałe jak szaleństwo serce
bezradny jak czas płomień niszczy zemstę...
gasnąca ciemność nieporadnie gnije
dlaczego na pamięć w rozdarciu oczekuje ktoś?
boją się bezwzględnie
rana krzyczy zawsze
długą łzę płonąca noc depcze
czy nie widzisz, że głodny absurd zdradziecka jak sen rezygnacja niszczy teraz?
zbrodnia deszczu wolno ucieka