"Koniec samotny jak anioł"
tracę rozpaczliwie wypaloną krew
wyklętą łzę depcze upadłe przeznaczenie
kłamie zczerniała jak szał przeszłość
na czarne morze strzęp oczekuje bezpowrotnie
spotyka zawsze obłęd płonący upadek
między wami i mroczną świadomością cierpi ofiara
czerwone jak ciała ciało oczekuje niewzruszenie na moje kłamstwo!
naznaczonych ludzi niszczą w cierpieniu zepsute cienie
wspomnienie rany cieszy się
kłamią jego cienie
na prawdę przed pustką patrzy głód
kara absurdu zabija wciąż bolesny płomień
gnijemy my
skrwawione serce płonie płacząc
karze znowu niego anioł...
piekło prawdy płonie