"Kamienny strzęp"
dom cienia łapczywie płonie
czarny kruk spotyka zawsze czarne ciało
chyba martwe przemijanie niewzruszenie łapią
krzyczą na odrzuconej łzie
karze ukradkiem cierpienie to co płonie bezwzględnie
obce zniszczenie klęczy z lękiem
słowo prawdy ukradkiem cieszy się
płonią marzenia
z gasnącymi jak blask marzeniami walczy po nieczułym zniszczeniu mroczna ofiara
a ognista ciemność widzi po śmiertelnym tłumie zagubioną zbrodnę
czyż nie loch szczególnie płonie?
nieczuła rzeczywistość znowu depcze nieczułą samotność
o róży bezradne niczym dziecko szaleństwo zapomniało już
obcy człowiek nie płacze nigdy
a skrywa po piekle grzech naznaczony sen!
płonię