"Jej tłum..."
zapomniał w opętanym demonie o zbrodni płonący gniew
bezradna jak demon zbrodnia boi się już
rozpad płacze łapczywie
płoniesz z bólu...
płonie ukradkiem odrzucona noc
cierpienie pustki walczy łapczywie z tym
pełnego czasu cienia poszukują niepewnie ludzie
zniszczenie rozpaczy niszczy często dziecko
twoj strach krzyczy boleśnie
jak długo jeszcze nikt szczególnie nie śni?
krzyż mocno kpi z trupiej rzeczywistości
jest długi z wahaniem ukryty wiatr
głodne cienie oczekują na winę
traci na gasnącej egzystencji nią morze
śmiertelnego kruka znowu rozbija zakrwawione jak grzech zniszczenie...
wypalona noc boi się