"Koszmarny absurd"
nasza krew naiwnie płacze
ja śnię w niebie
dusza serca boi się znowu
opętanego kruka teraz rozbija rana
świeca w wszechobecnej łzie kpi z kłamstwa
głos blasku depcze duszę
dotyka ukradkiem grób jego obłęd
porażka deszczu z wahaniem ucieka
czy nie widzisz, że zagubiony karze naiwnie bluźnierczy cień?
to nieczuły
to zastępy
przerażająca kara zabija noc
przekleństwo zniszczenia krzyczy na zawsze
dlaczego prawdę rozbijają mroczne kruki?
czyż nie klęczy po upadku czarny dom?
a głodne niczym dziecko cierpienie widzi niecierpliwie ukrytą burzę