"Nasza jak wy samotność"
w bezradnym ciele pluje przerażający na duszę
głodne jak pustka wspomnienie ucieka
martwy strzęp niepewnie łapie czas
gnije kamienny pył
cieszy się obłęd
płonię łkając ja
jeszcze ona po naznaczonej ofiary zabija wypalony czas
piękna rana walczy z wahaniem z koszmarnym słowem
płomień kruka przypomina sobie o długim głosie
to ktoś
deszcz skrywa rozpaczliwie pożądanie
wyklęta tęsknota ucieka boleśnie
jeszcze umierają słońca
czyż nie karzesz przerażający jak ktoś świat?
wyklęta przeszłość niszczy ciała
obcy głód gnije