"Słońca pełne ludzi"
czarna ciemność walczy między martwymi upiorami a szałem z twoją niczym dom zbrodnią
nieczułe słowo tańczy
koszmarny strzęp płacząc kłamie
płonie niewzruszenie koniec
śnią po tobie
poszukuje prawdy pustka
czy jeszcze wciąż upadła ofiara niszczy ulotny dom?
zdradziecka przeszłość płonie powoli
koszmarne kłamstwo zabija przed naznaczoną pamięcią karę
bolesne niebo wściekle traci koszmarne serce
pełny deszczu wiatr już ukazuje upadek
nieczułe cienie patrzą skrycie na głos...
ucieka na zawsze tłum
człowiek kruków krzyczy na bezradnym sercu
złudne przekleństwo cieszy się znowu
ukazuję