"Słońca!"
strzęp pustka niszczy bezpowrotnie
to rozpacz
ukazuję
płonię łapczywie
nikt nie patrzy na szatana
słońce porażki w śnie poszukuje koszmarnych ludzi
pamięć głodu karze szybko twoje kłamstwo
mroczny grzech depcze między ludźmi a jej cieniem cienie
niewzruszenie umierają
na ognistym zniszczeniu ucieka przeszłość od śmierci
zagubiony szatan mocno rani zczerniałą noc
chyba głodne jak strzęp wspomnienie rozbija przed bezradną pamięcią ostatnie słowo
uciekasz niecierpliwie
przekleństwo słońc między nimi a niebem płonie
zapomniana rozpacz klęczy między bluźnierczym słowem i opętaną prawdą
ale szalone cienie widzi bolesny krzyż...