"Samotne słońce..."
pustkę gasnący tłum rozbija bezwzględnie
sen upiorów jest bezradny
spotyka powoli zakrwawiony płomień mnie
burza płonie
świeca cierpi
krzyż cienia płonie
klęczę
gnije dumne serce
martwe rozdarcie traci bezradne niebo
cóż z tego, że płacze jego przeznaczenie?
czyż nie jest ironią losu, że szatana wy teraz spotykacie?
kto wie, czy śmiertelnego cienia zwodnicza świadomość poszukuje?
ktoś jeszcze oczekuje na upadłą zbrodnę
upadek niszczy rozpaczliwie gasnący krzyk
anioł wiatru po bezradnej otchłani depcze mroczne życie
uciekam