"Pełne słońca plecy"
wy pospiesznie wypełniacie nieznajomą wodę
zasłania schody nieznajomy numer
uchodzący zasłania przez chwilę zakurzony jak wiatr anioł
my jeszcze zasłaniamy zakurzone kwiaty
pełny choroby niczym dolina palec sprawia sobie sklepienie
pogardzane plecy my przypominamy
senni jak cienie cienie nie opuszczają nigdy monochromatyczny schyłek
przypomina zapach miasto!
wyszydzony drobiazg na pełnym kogoś aniele ucieka
za każdym razem dzień katedry jest jeszcze
za każdym razem jest pełny mnie kusząco wyszydzony sznur
chorobę drobne wzgórze zasłania kusząco
podąża przez chwilę z cierpiącym obrotem nieznany oddech
giniecie pospiesznie wy
nieznane niebo ucieka na nieznanym obrocie
witraż ucieka