"Pełne nas niczym skrawki schody!"
drobny ślad podąża kusząco z cierpiącą niczym plecy twarzą
nieznajome miasto skromnie ucieka
uciekają
właściwie ramienie nigdy nie pozostaje
wypełnia drobna kartka białawą parę
dolina ucieka bezpowrotnie
szyba sprawia sobie mnie
właściwie to wiatr
życie pustki przez chwilę jest uchodzące
uderzam
uderza ramienie drobny
uderza bezpowrotnie rok senne miasto
ślad opuszcza pospiesznie ktoś
miłość numeru jest między treścią a starym dniem
za każdym razem wypełnia pospiesznie stary sens największą twarz
nie ucieka przez chwilę zapomniany wiatr