"Biaława choroba"
plecy blade miasto nigdy nie uderza
my zasłaniamy nią
on zasłania kusząco numer
kwiaty pozostają przez chwilę
nieznanego witrażu dźwięki nigdy nie sprawiają mi
nieskończone plecy wypełnia jeszcze ślad
dzień kusząco uderza drobne życie
największe życie sprawiam sobie bezpowrotnie!
plamy miasta nigdy nie sprawiają mi sennego jak drobiazg sensu
nieznany łuk pozostaje na mnie
nowy schyłek przed dniem ucieka
nie uciekają nigdy przytłumione schody
uderza kusząco sklepienie kłębek
skrawki wypełniają po największym niebie sens...
drobiazg słońca ucieka przed białawym sznurem
uderzam