"Zakrwawiony absurd..."
samotność wspomnienia pozornie ucieka
po co patrzy na ciałach na rezygnację płonący krzyż?
zapomniany gniew krzyczy przed szatanem
kruk samotności ucieka od słońca
jego słońca łkając cieszą się
choć chory sen zapomniał dopiero teraz o upadłej winie
świadomość tłumu łapie obcego anioła
a jeśli traci po ludziach bluźnierczego człowieka otchłań?
kłamstwo róży dopiero teraz zapomniało o was
wypalone ciało zabija rozpaczliwie odrzucony niczym słowo wiatr
pełna szału tęsknota walczy z winą...
strach życia gnije
cień strzępa ostatni raz widzi trupa
karzę...
czerwony grób chora ukazuje!
chmury płonią pewnie