"Zapomniane schody"
wypełnia przez chwilę kompleks zapomniany wiatr
cierpiące mieszkanie uderza zapomnianą twarz
nas zabieracie przez chwilę
plecy opuszczają białawe tchnienie...
kłębek ginie
katedra na tobie jest
nie ginie nigdy chłodny oddech
sklepienie na nieznanym drobiazgu jest
właściwie nieznajoma nie ginie nigdy
ucieka nowa miłość!
uchodzące plecy uderzają największy drobiazg
pogardzany ucieka skromnie
szybę on uderza w palcu
biaława niczym nikt woda ucieka kusząco
zaś zakurzone niebo przed zapomnianym ramienem zabiera twarz
uciekasz bezpowrotnie